pozar-walbrzych

75-latek i kot uratowani przed pożarem przez wałbrzyskich strażaków

W ubiegły poniedziałek w jednym z wałbrzyskich domów jednorodzinnych wybuchł pożar, który niemalże doszczętnie spalił cały budynek. 75-latek, który mieszkał na pierwszym piętrze, został odcięty przez szalejący ogień i potrzebował pomocy strażaków. W płonącym domu znalazł się kot, któremu ogień uniemożliwił ucieczkę. Na szczęście żadnemu z domowników nic się nie stało… kotu również.

Do zdarzenia doszło w nocy 3 stycznia przy ul. Strzegomskiej w Wałbrzychu. Dyżurny Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej odebrał zgłoszenie o pożarze około godziny 2:00, błyskawicznie wysyłając na miejsce sześć zastępów straży pożarnej.

Po przybyciu na teren pożaru strażacy zastali w ogniu dwukondygnacyjny dom jednorodzinny z poddaszem użytkowym. Cały budynek spowijały płomienie, które rozprzestrzeniły się także na klatkę schodową, skutecznie utrudniając strażakom akcję ratunkową.

O innych pożarach w Wałbrzychu można przeczytać, klikając tutaj.

75-latek wyskoczył przez okno

Przed rozpoczęciem akcji ratunkowo-gaśniczej okazało się, że troje domowników, którzy zamieszkiwali parter, zdążyło się ewakuować jeszcze przed pojawieniem się straży pożarnej. Natomiast 75-letni mężczyzna, zamieszkujący pierwsze piętro, został odcięty przez szalejący ogień. Z powodu płonącej klatki schodowej strażacy przygotowali drabinę, aby wyciągnąć go przez okno.

Jednak, zanim zdążyli przeprowadzić akcję ratunkową, 75-latek sam postanowił wyskoczyć oknem. Jego decyzja sprawiła, że bezwładnie upadł na trawnik. Strażacy natychmiast odciągnęli seniora od strefy pożaru i oddali w ręce medyków pogotowia ratunkowego. Na szczęście po zbadaniu przez lekarzy stwierdzono, że 75-latek nie odniósł żadnych poważnych obrażeń.

Strażacy potraktowali kota tlenoterapią

Jak informuje rzecznik prasowy KM PSP w Wałbrzychu – Tomasz Kwiatkowski, cała czwórka domowników nie odniosła żadnych poważnych obrażeń. Trochę mniej szczęścia miał podtruty dymem kot, który szybko wymagał tlenoterapii. Po zakończonym leczeniu cały i zdrowy zwierzak wrócił do rąk swojego właściciela.

Rzecznik dodaje też, że ze względu na wielkość pożaru istnieją niewielkie szanse, że budynek będzie nadawać się do zamieszkania. Ogień pochłonął zarówno parter i pierwsze piętro, jak i poddasze oraz klatkę schodową. I jeżeli oględziny biegłych wykażą, że budynek nie nadaje się już do użytku, domownicy będą zmuszeni znaleźć nowe lokum.

W akcji gaszenia pożaru wzięło udział sześć zastępów straży pożarnej, 17 ratowników, służby medyczne i funkcjonariusze policji. Czynności gaśnicze trwały około 3 godzin.