Mieszkańcy Wałbrzycha apelują o porządek, ale muszą sami stawić czoła problemowi

W sąsiedztwie jednego z budynków mieszkalnych położonych przy ulicy Dąbrowskiego w Wałbrzycha od lat piętrzyły się nieregulowane odpady. Ich obecność stała się na tyle kłopotliwa, że zaniepokojeni mieszkańcy kamienicy zdecydowali się poprosić lokalne władze o interwencję. Zwrócili się do Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych z prośbą o uporządkowanie terenu i usunięcie odpadów wielkogabarytowych, które zalegały w opuszczonych pomieszczeniach. Sytuację zauważył również Ryszard Nowak, radny miejski.

Niepokój mieszkańców nasilało pojawienie się szczurów oraz nieprzyjemny zapach, który unosił się szczególnie intensywnie w upalne dni. Stan techniczny komórek, gdzie gromadziły się odpady, pozostawiał wiele do życzenia. Wizja lokalna przeprowadzona przez pracowników MZUK-u wykazała jednak, że zgromadzone tam elementy to zużyte części samochodowe, a nie odpady komunalne, jak wcześniej sugerowano.

Agnieszka Więckiewicz, szefowa Biura Zarządzania Gospodarką Komunalną, wskazała na niebezpieczeństwo, jakie niosło ze sobą przebywanie w tych pomieszczeniach. Groziło im zawalenie, co skłoniło ją do zalecenia rozbiórki komórek i uprzątnięcia tamtejszych odpadów.

Kontrola przeprowadzona przez ekipę Miejskiego Zarządu Budynków pokazała dodatkowo, że zgromadzone części pochodziły z położonych tam wcześniej ubikacji. Znaleziono tam również nielegalnie postawione, drewniane konstrukcje. Wobec tych ustaleń prezydent Wałbrzycha, Roman Szełemej, wyraził swoje zdanie.

Wskazał, że zarządca budynku, MZB Sp. z o.o., poinformował mieszkańców pisemnie o konieczności samodzielnego uprzątnięcia komórek. Wzywał jednocześnie do natychmiastowego rozebrania nielegalnej zabudowy drewnianej, której stan techniczny pozostawiał wiele do życzenia.