W mieście Wałbrzych na Dolnym Śląsku doszło do długotrwałej akcji ratowniczej, która rozpoczęła się w momencie wybuchu pożaru gazu. Trwała ona niemal pół dnia, a walkę z płomieniami toczyli zarówno strażacy, jak i pracownicy gazowni. Zdarzenie miało miejsce na ulicy zwanej 15-lecia, która jest usytuowana w środku gęstej zabudowy osiedla, które powstało w latach 70. ubiegłego stulecia.
Chociaż pracownicy gazowni pracowali nad problemem do późna noc, dopiero po godzinie 2:00 udało im się odciąć dopływ gazu za pomocą specjalistycznego sprzętu – wiertnicy. Problem polegał na tym, że awaria dotknęła magistrali niskiego ciśnienia, a próba zamknięcia głównego zaworu mogłaby skutkować odcięciem dostaw gazu dla znacznej części miasta. Wszystkie te działania były obserwowane na bieżąco przez naszą reporterkę.
Po powstrzymaniu dopływu gazu do miejsca awarii, strażacy przez pewien czas nadal prowadzili monitorowanie, kontrolując ewentualne stężenie gazu w powietrzu. Prace zakończono dopiero nad ranem. Od tego czasu na miejscu działa policja pod nadzorem prokuratora.
Awaria wybuchła podczas prac instalacyjnych na magistrali niskiego ciśnienia. Mimo iż nie doszło do eksplozji, płomienie osiągały nawet 10 metrów wysokości. Wojsko Obrony Cywilnej nie próbowało gasić płonącego gazu – skupili się na chłodzeniu instalacji oraz jej najbliższego otoczenia.