Po ciągu makabrycznych wydarzeń, które odnotowaliśmy w naszych raportach z Wałbrzycha, niestety nie możemy przekazać optymistycznych wiadomości. W krótkim czasie dochodzi do kolejnej tragicznej sytuacji za zamkniętymi drzwiami mieszkań, jak to miało miejsce na Białym Kamieniu. Tym razem, 19 grudnia, punktualnie o godzinie 16:00, straż pożarna została wezwana do interwencji w jednym z mieszkań bloku przy ulicy Malczewskiego.
W odpowiedzi na wezwanie od policji, strażnicy otworzyli drzwi do mieszkania, gdzie natrafili na smutny widok: ciało 43-letniego mężczyzny. Jak wskazali przedstawiciele policji, śmierć mężczyzny musiała nastąpić znacznie wcześniej – relacjonuje Tomasz Kwiatkowski, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu.
Przypomnijmy, że kilka tygodni temu mieliśmy do czynienia z serią podobnych zgonów. 26 października służby ratunkowe otrzymały informacje od kobiety mieszkającej w jednej z kamienic na ulicy Marconiego. W wyniku takiej interwencji odnaleziono 80-letnią kobietę, która zmarła wiele godzin wcześniej. Następnie 1 listopada doszło do podobnej tragedii w bloku na ulicy Gajcego. Dzień później, 2 listopada, służby interweniowały w jednym z budynków przy ulicy 1 Maja. Sytuacje powtarzały się – 6 listopada straż otrzymała wezwanie od kobiety mieszkającej na ulicy Moniuszki, dzień później interweniowano w budynku wielorodzinnym przy ulicy Paderewskiego.
W tym roku Wałbrzych i sąsiednie miasta były świadkami serii tragicznych odkryć. Jednak nie wszystkie przypadki kończyły się tragicznie – nierzadko straż otwierała drzwi mieszkań, aby udzielić pomocy starszym osobom, które czasem były w ciężkim stanie, a czasem po prostu nie mogły się podnieść po upadku. Taka sytuacja miała miejsce trzykrotnie, a czujność sąsiadów zawsze okazała się kluczowa.